Domki dla ptaków

  • Drukuj

 

 

1

Tegoroczna jesień jest niezwykle przyjemna i ciepła. Wszystko jednak, co dobre- kiedyś skończyć się musi. Niedługo spodziewać się należy nadejścia prawdziwej zimy- a wraz z nią, kłopotów dla naszych latających braci mniejszych.

Niezbędną jest pomoc pozostającym u nas na zimę ptakom- a także popularnym "zapylaczom", które dla przetrwania również wymagają stosownych warunków. Słynnym jest ostrzeżenie Alberta Einsteina, że po wyginięciu pszczół ludzkość przetrwa tylko cztery lata – niestety, wciąż brzmi ono groźnie i nic nie straciło na swej aktualności.

 

Jak informuje ONZ 90 proc. żywności świata pochodzi ze stu gatunków roślin i aż 71 z nich zapylają pszczoły. W samej Europie pszczoły zapylają aż 84 proc. roślin uprawnych! Te pożyteczne stworzonka jednak wymierają- od 1989 roku w Niemczech zniknęło trzy czwarte owadów latających – trzeba więc bić na alarm.

Tendencja ta najdotkliwiej dotknęła chińską prowincję Syczuan,
w której pszczoły wyginęły w połowie lat 80. Odtąd tamtejsi rolnicy ręcznie zapylają drzewa owocowe. To zajęcie trudne, a w porównaniu z pszczołami, także mało skuteczne.

Gwałtowne ubywanie zapylaczy na świecie to powód, dla którego realizowane są programy wsparcia pszczelarstwa.

Z drugiej strony- nie można zapominać o pomocy ptactwu zimującemu w Polsce. Pamiętajmy, że dokarmiając ptaki -człowiek zbliża się do nich, uczy się, uwrażliwia na przyrodę, a także zyskuje poczucie, że robi coś dobrego. Dlatego warto przyzwyczajać dzieci już od najmłodszych lat, że należy pomagać zimującym ptakom. Dokarmianie ptaków w trakcie zimy może uratować życie wielu z nich, z pewnością odwdzięczą się nam one umożliwiając obserwację ich ciekawych zachowań.

Na zajęciach Techniki uczniowie realizowali zadanie wytwórcze "domek dla ptaków", lub (do wyboru) "hotel dla owadów".

Technika w nowej podstawie programowej traktowana jest niestety nieco „po macoszemu”. Nie ma więc szans do realizacji lekcji tak, jak niegdyś to bywało: w blokach dwugodzinnych. Krótki czas wprowadza ograniczenia organizacyjne- stąd część pracy uczniowie rozpoczynali
w domowym zaciszu. "Wykończeniówka" odbywała się jednak na lekcji- i trzeba przyznać, że możliwość pracy różnymi narzędziami sprawiała sporą frajdę dzieciom.

Uczniowie mieli wolną rękę co do doboru formy, materiałów i techniki montażu. Efekty można chwilowo podziwiać w holu przy pracowni technicznej- jednak, by praca ta miała sens, dzieci odzyskają prace przed nadejściem chłodów. Mam nadzieję, że ich dzieła wylądują na gałęziach przydomowych ogrodów, lub w zupełnie przypadkowych lokacjach- wszędzie tam, gdzie spotkać można ptactwo lub owady zapylające.